KĄCIK ŚLĄSKI

Śląski Wersal

Jak daleko jest z Katowic do Wersalu? Tyle samo co z Paryża. Nie wierzycie? Francuzi mają swój Wersal a swój mają Ślązacy. No, właściwie mieli, albo lepiej by powiedzieć: mogliby mieć, gdyby nie działalność władzy z okresu, w którym niezawodnie niszczono wszystko, co mogło kojarzyć się z pięknem, wartościową architekturą i kulturą.
Śląskim Wersalem obwołano w okresie jego świetności pałac i park w Świerklańcu. Rzeczywiście, swój wygląd, zaprojektowany park z fontannami, rzeźbami, alejkami, a przede wszystkim sam pałac mógł kojarzyć się z podparyską rezydencją królów francuskich.

Pałac został wybudowany w 1876 roku, był prezentem jednego z najbogatszych ludzi ówczesnej Europy, przemysłowca i właściciela ziemskiego Guida von Donnersmarck dla swojej żony – Blanki de Paiva i spełnieniem jej marzeń. Blanka (Teresa Lachmann), która portugalski tytuł arystokratyczny odziedziczyła po poprzednim mężu, była jedną z najsłynniejszych paryskich kurtyzan, zaś po burzliwym romansie została pierwszą żoną rezydującego w Świerklańcu dziedzica rodu Donnersmarck. Prezent liczył 99 pokoi, a konstrukcja, z powodu dość podmokłego gruntu, opierała się na ponad 2000 wbitych w ziemię dębowych palach o długości 10 metrów.
Całość pałacu w stylu neorenesansu zaprojektował twórca paryskiego Luwru – Hector Lefuel, nadworny architekt ­Napoleona III. Specjalnie dla cesarza Wilhelma II, który był częstym gościem na polowaniach u Donnersmarcków kilkadziesiąt metrów dalej usytuowano budynek zwany dziś szumnie Pałacem Kawalera. W odróżnieniu od „Małego Wersalu” Dom Kawalera dotrwał do naszych czasów. Przed laty administrował nim resort górnictwa (odbywały się tam między innymi spotkania Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej). Dziś hotel i restauracja w Domu Kawalera są do dyspozycji gości.
Sięgając do początków, do historycznych „narodzin” tego miejsca, trzeba cofnąć się do średniowiecza. Znajdujący się wtedy, w tym miejscu zamek należał do Śląskich Piastów. W 1289 r. właściciel zamku książę piastowski Kazimierz II złożył hołd królowi Czech Wacławowi, a po śmierci Kazimierza II nastąpił podział ziem podległego mu piastowskiego Księstwa Bytomskiego pomiędzy trzech jego synów, w wyniku czego zamek i okoliczne ziemie przypadły jednemu z nich, księciu Władysławowi.
Później, po ostatecznym podziale księstwa, Świerklaniec z zamkiem przypadał kolejno do Jana z Żerotina, Jana II ­Dobrego i do dynastii Hohenzolernów. Od 1623 r. zamek stał się główną siedzibą – pochodzącego ze Spiszu – rodu ­Henckel von Donnersmarck, a po podziale na linie w 1671 r. był do 1945 r. własnością linii świerklaniecko-tarnogórskiej, której członkowie przebudowali go w stylu neogotyckim.

Wnętrza „Małego Wersalu” urządzał Emmanuel Fremiet – zgodnie z panującą wówczas francuską modą. Powstały wówczas – na obrzeżach obiektu – cztery rzeźby jego autorstwa. Wokół pałacu powstał wspaniały park i dziedziniec bogato i gustownie zdobiony. Obok sporych rozmiarów staw z wysepką na środku. W doskonałym stanie zachowały się do dziś i są najważniejszym powodem, dla którego miłośnik sztuki powinien odwiedzić Świerklaniec. Fremiet był bowiem twórcą nie mniej uznanym niż architekt Lefuel: to właśnie Fremiet jest autorem pomnika Joanny D’Arc (Złota Dziewica Orleańska) stojącego na paryskim placu Piramid. To właśnie on stworzył u wejścia do Kanału Sueskiego monument francuskiego przedsiębiorcy i dyplomaty, budowniczego Kanału – ­Ferdinanda de Lesseps.
Rzeźby autorstwa Emmanuela Fremieta wykonane na zlecenie Guido von Donnersmarcka przedstawiają zwierzęta i imponują wielkim dynamizmem swoich postaci. Trzeba tu wspomnieć, że świerklaniecki park jest jedynym miejscem skupiającym tak wiele rzeźb tego sławnego francuskiego rzeźbiarza. Jego dzieła znajdują się tam do dzisiaj, choć niewiele osób zdaje sobie sprawę, kto jest ich twórcą. W centralnym miejscu dziedzińca stoi fontanna, również przypisywana ­Fremiet’owi, będąca kopią tej z paryskiego Obserwatorium Astronomicznego.

A jak wyglądała historia Świerklańca po II wojnie światowej? W 1945 roku zamek został rozgrabiony i zniszczony w 70%. Pozostałe ruiny w 1957 roku Wojewódzki Konserwator Zabytków wpisał do rejestru zabytków. W 1960 roku podjęto decyzję o rozbiórce spalonych w czasie wojny części XIX - wiecznych (nie uznawanych ówcześnie za cenne) i odrestaurowanie odsłoniętych w ten sposób murów z okresu średniowiecza. W dniu 20 grudnia 1961 roku Ministerstwo Kultury i Sztuki wydało decyzję nakazującą odbudowę zamku. Pomimo tego Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Tarnowskich Górach zleciło ZGKiM w Świerklańcu rozbiórkę ruin zamku, co nastąpiło poprzez wysadzenie go przez wydelegowanych do tego górników we wrześniu 1962 roku. Pozostałości zamku uprzątnęła miejscowa ludność w zamian za możliwość wykorzystania gruzów na własny użytek. Wojewódzki Konserwator Zabytków dowiedział się o zniszczeniu zamku dopiero 30 listopada 1962 r. Dzisiaj można jedynie podziwiać park z niektórymi rzeźbami Fremieta, wybudowaną specjalnie dla Wilhelma II, który przyjeżdżał do Świerklańca na polowania, rezydencję zwaną Pałacem czy Domem Kawalera, a także bramę pochodzącą z wejścia do głównego Pałacu, przeniesioną do chorzowskiego ZOO. Smutna to historia pięknego miejsca.
Z rodem Donnersmarcków i Świerklańcem związane są legendy powtarzane do dziś. Krótko o kilku z nich.

„Biała Dama”
Gdy właścicielem zamku był Jarosław Sacherowski, zaczęło się źle dziać na ziemi świerklanieckiej. Jarosław był człowiekiem despotycznym i bezdusznym. Ożenił się z Ludwiką, kobietą piękną, młodą i miłą. Ludwika niestety pokochała innego, jednego z poddanych księcia Konrada z Olesna. Pewnego razu Jarosław spotkał swoją ukochaną w towarzystwie tamtego mężczyzny. Jarosław wpadł w szał. Jak głosi legenda, kazał zamurować żonę żywcem w baszcie zamku. Mówiono, że Ludwika wraca nocą i przemierza w białej, powłóczystej sukni korytarze zamczyska. Teraz, gdy już nie ma zamku spaceruje ścieżkami świerklanieckiego parku.

„Stary Zamek i jeleń”
Stary zamek z fosą w Świerklańcu od wieków miał opinię strasznego. Podobno nocami przychodził tam jeleń o złotym porożu, które połyskiwało w promieniach księżyca. Jeleń podchodził do fosy zamku, gdzie podobno porykiwał straszliwie.

„Koń i budowa Małego wersalu”
Podczas budowy Małego Wersalu miało miejsce tragiczne wydarzenie. W trakcie wykopów wytworzył się lej, który błyskawicznie wciągnął furę oraz konia w bulgoczące błoto. Woźnica zdążył zeskoczyć. Nie można było pomóc przerażonemu zwierzęciu. Podobno sam hrabia, który kochał te zwierzęta rozpłakał się. Według kolejnych powieści, w czasie nocnej ciszy było można usłyszeć w podziemiach pałacu rżenie konia.

„Śmierć i duch Blanki”
Pewnego dnia Blanka wybrała się na konną przejażdżkę po parku. Niestety przejażdżka skończyła się tragicznie. Koń Blanki spłoszył się przed biegnącym zającem i uderzył w drzewo. Blanka zaklinowała się w konarach. Przyczyną jej śmierci było uduszenie, miała też uszkodzony kręgosłup. Drzewo, które stało się jej katem, Guido kazał wyciąć. W krótkim czasie pień na nowo okrył się gałązkami i liśćmi. Na Wszystkich Świętych, tam właśnie pod tym ściętym drzewem, znajdowano płonącą lampkę i czerwoną różę. Wierzono, że w nocy Blanka wychodzi i stoi przed kratą. Bywało, że ogrodnicy zaklinali się, że nad ściętym drzewem unosi się biały obłok, który przypomina postać ich pani. Oficjalnie ogłoszono, że Blanka zmarła na serce.
Jak było naprawdę i czy to tylko legendy? Nocny spacer po świerklanieckim parku może odpowiedzieć na te pytania. Trzeba to sprawdzić. Przy odrobinie odwagi oczywiście…
Być może kiedyś przyjdzie czas na odbudowę Śląskiego Wersalu. Tymczasem za sprawą Pani Karoliny Koszuty, z pomocą władz gminy, zespół pałacowy w Świerklańcu doczekał się odbudowy wirtualnej. Powstała wspaniała wizualizacja Pałacu i parku z ich lat świetności.

Autorką zaprezentowanych w tym artykule wizualizacji Pałacu w Świerklańcu jest Karolina Koszuta, która zawodowo zajmuję się szeroko rozumianymi technologiami trójwymiarowymi. Na stronie  internetowej www.memento-vivere.pl można znaleźć animację ukazującą całość wizualizacji pałacu oraz animację prezentującą legendę rodu Henckel von Donnersmarck wykonaną za pomocą rysunku odręcznego. Autorka obecnie mieszka na Śląsku i zajmuje się podobnymi realizacjami, wdrażając nową technologię w szeroko pojętą kulturę, a także w inne branże. Redaktor Kącika bardzo dziękuje Pani Karolinie za pomoc w opracowaniu tego artykułu, a przede wszystkim za „odbudowę” pięknego pałacu w Świerklańcu. Choćby (a może na razie?) tylko „multimedialnie”…

LITERATURA
[1]    Horzela-Szubińska G., Tajemnice Donnersmarcków – Opowieści i Legendy, Wydawnictwo ED-FEL, Tarnowskie Góry 2012
[2]    www.gornyslask.net.pl
[3]    www.dziennikzachodni.pl
[4]    Pietrucha Dariusz, „Mały Wersal” w Świerklańcu
[5]    Interia.pl, 2014

 

Tagi