KĄCIK ŚLĄSKI

Automobilklub Śląski – wkrótce także 100-latek

Elektromobilność. To ostatnio bardzo często powtarzane hasło wskazujące na niezwykle dynamicznie rozwijającą się branżę samochodów napędzanych energią elektryczną. Na łamach Śląskich Wiadomości Elektrycznych spotkaliśmy się już co najmniej kilka razy z informacjami o rozwiązaniach technicznych, czy produkcji takich pojazdów. Temat to fascynujący, co jest zrozumiałe w środowisku SEP. Tym razem to pretekst, aby Kącik Śląski na łamach SEP-owskiego dwumiesięcznika poświęcić motoryzacji. Zwłaszcza przez pryzmat historii organizacji, która za kilka lat będzie obchodzić swoje stulecie. Taki młodszy brat SEP-u. Mowa o Automobilklubie Śląskim, którego dzieje łączą się z historią rozwoju i osiągnięć motoryzacji na naszym śląskim podwórku. Tutaj samochodami, sportem samochodowym i motocyklowym, techniką motoryzacyjną zajmowali się inżynierowie i sportowcy skupieni od roku 1924 w Śląskim Klubie Automobilowym. Trzymający cały czas fason prężnej organizacji Klub znany jest ze swoich imprez sportowych rangi regionalnej, ogólnopolskiej, ale też międzynarodowej.
Historia Automobilklubu Śląskiego rozpoczęła się w roku 1923, kiedy to 23 czerwca śląski arystokrata Jan Jerzy ­Oppersdorff zaproponował utworzenie organizacji zrzeszającej kierowców. W niecały rok później, 13 marca 1924 r. za sprawą wspomnianego hrabiego Oppersdorffa oraz Józefa Gawrychy i Jana Bukowskiego zwołano zebranie w Sali Sejmu Śląskiego, podczas którego powołano Śląski Klub Automobilowy. Wkrótce wybrano Zarząd, na czele którego stanął nie kto inny, jak późniejszy marszałek województwa śląskiego, działacz narodowy i społeczny, Konstanty Wolny. Jan Jerzy Oppersdorff został wiceprezesem pierwszego Zarządu. Organizacja za swoje godło obrała orła śląskiego z inicjałami pośrodku: „ŚIKA”. Takiej odznaki mogli wówczas używać jedynie członkowie zwyczajni Klubu, umieszczając ją na swoich samochodach i łodziach motorowych.
W siedzibie Klubu, początkowo przy ulicy Poprzecznej (obecnie Staromiejska), a później przy placu Wolności, odbywały się wykłady, odczyty, sympozja o tematyce sportu samochodowego i ogólnie motoryzacji. Organizowano tam także projekcje filmów instruktażowych dla kierowców oraz utworzono bibliotekę.
Na początku Automobilklub skupiał 123 osoby, aby w roku 1937 osiągnąć imponującą liczbę 700 członków. Członkami Klubu były na początku osoby pochodzący z wyższych sfer, czyli arystokracja, wyżsi oficerowie wojska, przedsiębiorcy, urzędnicy państwowi, prawnicy, lekarze. W celu zachowania tej elitarności, kandydaci poddawani byli balotażowi, czyli komisji balotującej. Komisja ta sprawdzała, czy kandydat nie był karany sądownie, a także jak jest zasobny. Ciekawostkę stanowił sposób głosowania polegający na stosowaniu białych i czarnych kartek lub kulek. Oczywiście biały kolor oznaczał przyjęcie kandydata. Przyjęty do grona członków Klubu, jako członek zwyczajny miał prawo korzystać z lokalu klubowego oraz innych świadczeń jakie przewidywało członkostwo. Statut Klubu przewidywał także członków honorowych i nadzwyczajnych.
Dzieje AK Śląskiego odbijają się jak w lustrze w historii przedwojennej i powojennej Polski i regionu. Były czasy konfiskaty samochodów i urządzeń w czasach panowania UB, były piękne momenty i trudne okresy, w których działalność Klubu zależała bezpośrednio od decyzji aktualnych władz politycznych.
Od samego początku AK Śląski był związany z historią regionu, województwa i Katowic. Prezesami Zarządu bywali prezydenci miasta, w skład Zarządu wchodziły osoby z władz miasta i województwa oraz inżynierowie związani z techniką motorową.
Najważniejszą imprezą sygnowaną przez Klub był – organizowany przez niemal całą historię Automobilklubu Śląskiego – Rajd Wiślański. Impreza istniejąca od ponad 70 lat, od samego początku była niemal wizytówką Klubu. Prowadzony malowniczymi drogami Beskidu Śląskiego i Żywieckiego rajd zawsze dostarczał wielu niezapomnianych wrażeń kierowcom i kibicom. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat pojawiło się wiele znanych i sławnych nazwisk z tej motorowej dyscypliny sportu. Smorawiński, Krupa, Landsberg, Zasada to tylko niektórzy z kierowców rajdu, którego historii wypadałoby poświęcić osobny artykuł. W zeszłym roku, w ramach 63. Rajdu Wiślańskaiego, staraniem Zarządu Automobilklubu i jego prezesa, po raz pierwszy odbyły się Mistrzostwa Polski w Historycznych Rajdach na Regularność – nie w otwartym ruchu drogowym, lecz na zamkniętych odcinkach specjalnych. W roku 2018 planuje się 64. edycję Rajdu.
Automobilklub Śląski to nie tylko dziedzina sportu motorowego. Bardzo ważną rolę Klub odegrał w zakresie propagowania zasad bezpiecznego zachowania w ruchu drogowym. Niedawno ukazała się informacja o tym, że zapomniany niegdyś sympatyczny znak zielonego liścia ma powrócić do stosowania, a nawet jego użycie ma być sankcjonowane przepisami. Warto tutaj przypomnieć, że początki „zielonego listka” związane są właśnie z Automobilklubem Śląskim. Zielony listek rozpropagował Automobilklub Śląski jako graficzny znak oznaczenia, jakie istniało już w Anglii, czy w Niemczech. Tam stosowano (i dalej jest to aktualne) duże litery „L” i „A” (od słów: learner i Anfänger). Wcześniej, w 1961 roku popularny wtedy tygodnik Motor wystąpił z propozycją oznakowania pojazdów początkujących kierowców w Polsce. Od roku 1962 za przyczyną działalności Klubu znak ten stał się powszechnie widziany na ulicach Śląska, w czym znaczący udział miał związany wtedy ze sportem motorowym, a zwłaszcza bezpieczeństwem ruchu drogowego inż. Józef Czajkowski (tu z przyjemnością i nieskromnie dodam: ojciec piszącego te słowa). Przy współpracy z Motorem wydrukowano „listki” jako wkładki do pisma, ale przede wszystkim wydrukowano pierwsze takie znaczki nakładem właśnie Automobilklubu Śląskiego, a jego członkowie rozpropagowali je wśród początkujących kierowców i właścicieli samochodów na Śląsku.
Wśród niektórych niezwykle ciekawych faktów z historii śląskiego klubu motorowego, które są dzisiaj już prawie zapomniane, lecz ich znaczenia w rozwoju sportu motorowego nie tylko na Śląsku nie sposób przecenić, są prawdziwe wyścigi samochodowe na ulicach śląskich miast. Wspominając te wydarzenia nie sposób pominąć fakt, że w Katowicach budowano bolidy wyścigowe. Było to w latach 50. Przedwojenny zawodnik motocyklowy Michał Nahorski (katowicki zegarmistrz) wraz z inżynierem Adamem Małochlebem z Automobilklubu Śląskiego skonstruowali pierwszy „katowicki”, znakomity samochód wyścigowy. Budowa SAM-a, bo tak nazwano ów bolid odbywała się w Katowicach, a rozwiązania konstrukcyjne (dzięki pomysłowości konstruktorów) były zupełnie niecodzienne. Do budowy wykorzystano zawieszenia fiata 1100, aluminiowy silnik Lancii Michała Nachorskiego, a aluminiowe nadwozie wykonali bracia Grychtołowie. W 1953 roku srebrny SAM stanął na starcie do pierwszego wyścigu i od tego momentu datuje się seria zwycięstw oraz tytułów mistrzowskich Michała Nachorskiego. Samochód spisywał się znakomicie, zwyciężał zarówno w klasie do 1500 cm3, jak i 2000 cm3, dzielnie konkurując z niepokonanymi dotąd BMW 328. Wkrótce inni rozpoczęli produkcje SAM-ów w warsztatach Katowic. Na połączonym zebraniu Zarządu Automobilklubu Śląskiego i Zarządu Okręgu Polskiego Związku Motorowego zdecydowano o uruchomieniu serii produkcyjnej wyczynowych ­SAM-ów w warsztatach PZMot w Katowicach przy ulicy Pawia 6. W tym skromnym, pozbawionym profesjonalnych narzędzi i urządzeń, przy braku hamowni udało się zbudować co najmniej 26 samochodów (w zasadzie za każdym razem były to prototypy). Wśród niecodziennych konstrukcji znalazła się również rama nadwozia wykonana z rurek duralowych, jakie zastosował a wcześniej znalazł na lotnisku, na Muchowcu w poniemieckim hangarze członek Automobilklubu, były pilot RAF-u Konstanty Krajewski. Co ciekawe, te zastosowane w SAM-ach konstrukcje ram zostały wykorzystane w samochodach Formuły 1 dopiero 7 lat później.
Zawodnicy Automobilklubu Śląskiego odnosili kilkakrotnie duże sukcesy na SAM-ach zdobywając tytuły mistrzowskie przez kolejne sezony.
Jest jeszcze jeden element działalności Automobilklubu, który sam wspominam z rodzinnym sentymentem. Sam już nie pamiętam, czy bardziej pomagałem, czy przeszkadzałem w pracy ojcu przy organizacji zlotów samochodów zabytkowych. Organizowane na placach Katowic wywoływały zawsze romantyczne emocje. Wśród pięknej parady starych samochodów udało się zobaczyć DKW F8, BMW Dixi, stare Mercedesy, kiedyś zjawiło się nawet pięknie wypolerowane, świecące swoimi chromowanymi elementami dostojne Bugatti. Później pokazywały się też Dekawki, P70, dwukolorowe Wartburgi. Dzięki wytrwałości, determinacji pasjonatów samochodów zabytkowych można było podziwiać stare pojazdy utrzymane tak, jakby właśnie wyjechały z fabryki. Zresztą nie tylko samochody prezentowały się z klasą – również kierowcy i pasażerowie w eleganckich strojach z epoki dumnie spoglądali z wnętrza swoich aut. Mam nadzieję, że Katowice znowu wkrótce zobaczą podobne cacka.
Na jesień 2018 zapowiadany jest, jak wcześniej napisałem, kolejny Rajd Wiślański. Może znajdzie się załoga SEP-owska dla uczczenia 100-lecia Stowarzyszenia? A może na 100-lecie Automobilklubu Śląskiego w roku 2024 na trasę Rajdu swój samochód elektryczny wystawi SEP? W każdym razie na jubileusz Klubu rezerwuję sobie już miejsce na łamach Śląskich Wiadomości Elektrycznych.

LITERATURA
[1]    Grzegorz Rosiak: Dzieje Automobilklubu Śląskiego w latach 1924-2014 na tle przeobrażeń społeczno-politycznych, Automobilklub Śląski 2014.
[2]    www.auto-slaski.katowice.pl
[3]    archiwum prywatne autora

W przygotowaniu tego artykułu pomocy udzielił mi prezes Automobilklubu, pan Andrzej Szkuta za co bardzo dziękuję.

 

Tagi