FELIETON

Refleksje energetycznego malkontenta. Ile mamy czasu na „sprawiedliwy” rozwój elektroenergetyki po dekarbonizacji?

Prawie cały przekaz medialnych wiadomości skupiony jest od ponad 90 dni na sprawach napaści putinowskiej Rosji na Ukrainę. Ograniczono prawie do zera wiadomości o kowidowskiej zarazie, mimo że na stronach Ministerstwa Zdrowia pojawiają się nadal codzienne komunikaty o zarażonych, chorych i zmarłych, a więc informacje o wygaśnięciu pandemii wynikają chyba z nadmiernego optymizmu, a także obaw przed „antyszczepionkowcami”.
Już po kilkunastu dniach walk obronnych Ukraińców zaczęto mówić coraz głośniej na tematy związane zarówno z energetyką jak i elektroenergetyką, dotyczące nakładanych na Rosję sankcji przewidujących jak najszybsze zaniechanie kupowania rosyjskich surowców energetycznych, czyli ropy naftowej i gazu ziemnego. Znaczącą rolę odgrywa przy tym Polska. Jednocześnie trwają energiczne zabiegi Unii Europejskiej mające na celu dekarbonizację energetyki. Procesy te spowodowały konieczność przemodelowania polskiej strategii energetycznej. 
Przypomnieć można, że proces dostosowywania polskiej elektroenergetyki do gospodarki rynkowej rozpoczęło powołanie na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku spółki Skarbu Państwa PSE SA). Towarzyszyło mu ścieranie się zwolenników dwóch tendencji. Pierwsza to wprowadzenie realnej konkurencji w tych segmentach działalności sektora, w których jej wprowadzenie było możliwe, a druga charakteryzuje się uleganiem presji postępującej koncentracji kapitału, czego konsekwencją jest umacnianie się silnych kapitałowo przedsiębiorstw działających w warunkach oligopolu, a czasem wręcz w warunkach monopolu.
W krajach Unii Europejskiej uznano, że drogą do jednolitego rynku energii elektrycznej jest wdrożenie w poszczególnych krajach członkowskich modelu elektroenergetyki preferującego konkurencję. Wykorzystująca doświadczenia brytyjskie z lat osiemdziesiątych XX wieku, koncepcja wprowadzenia konkurencji w branży przewiduje podział elektroenergetyki na trzy podsektory: wytwarzanie, regulowaną działalność sieciową zwaną przesyłaniem i dystrybucją oraz handel energią elektryczną.
Wprowadzenie w dyrektywie Unii Europejskiej zasady separacji prawnej, własnościowej i księgowej działalności polegającej na wytwarzaniu i dostarczaniu (sprzedaży) energii elektrycznej odbiorcom końcowym od działalności w obszarze przesyłania i dystrybucji, czyli tak zwanego unbundlingu w obszarze energii elektrycznej, doprowadziło do sytuacji, w jakiej przedsiębiorstwa zajmujące się tymi dwoma dziedzinami działalności nie mogą stanowić własności jednego podmiotu, jednej grupy kapitałowej ani być powiązane jakimikolwiek więzami strukturalnymi. 
Wprawdzie w wielu krajach unijnych zasady te nie są ściśle przestrzegane, co powoduje konflikty z władzami UE. Do ­wielu obszarów potencjalnie konfliktowych między UE a Polską doszła propozycja operatora sieci krajowej, czyli PSE, złamania zasady unbundlingu. W swym ostatnim planie rozwoju do 2030 z marca bieżącego roku skierowanym do konsultacji, operator krajowy zaproponował budowę źródła wytwórczego (jednego albo kilku) opalanego gazem lub paliwem płynnym, bazującego na turbinie gazowej lub zespole silników tłokowych o łącznej mocy ok. 500 MW, a także budowę bateryjnego magazynu energii elektrycznej lub kilku takich magazynów o analogicznej mocy, ale o pojemności pozwalającej, na co najmniej 8 godzin pracy z mocą osiągalną.
Wprawdzie nie udało się autorowi niniejszych uwag dotrzeć do informacji dotyczących zatwierdzenia tego planu przez URE, to jednak publiczne wystąpienie PSE w sprawie złamania zasad UE jest nieco niepokojącym sygnałem swoistego zamieszania panującego w polskiej elektroenergetyce. Po ­informacjach, że prywatne firmy Pana Solorza zawierają kontrakty na budowę małych elektrowni jądrowych, a państwo ciągle nie zdecydowało od kogo będzie sprowadzać duże elektrownie jądrowe, po zawirowaniach wokół zasięgu OZE, ograniczaniu ruchu prosumenckiego można odnieść wrażenie, że konieczne staje się poważne przeanalizowanie przez niezależne grupy eksperckie kierunków dalszego rozwoju energetyki zarówno ilościowego jak i jakościowego. Obietnice miliona samochodów elektrycznych czy wodorowych w bliżej nie określonej przyszłości, chyba już nie wystarczą.
Do tego dochodzi poważny problem stanu elektrycznych sieci dystrybucyjnych średnich i niskich napięć. Zaostrza go dynamicznie próbujący się rozwijać ruch prosumenckich źródeł fotowoltaicznych i prywatnych magazynów energii elektrycznej. 
Problemy niezawodnego, ale i ekonomicznego dostarczenia gospodarce i ludności energii elektrycznej stają się coraz poważniejsze i nie jest pewne, czy ich rozwiązanie uda się przesunąć na czas po wojnie rosyjsko-ukraińskiej.

Tagi